Czkawka:
Od kiedy pamiętam
chciałem zrobić wszystko by zdobyć szacunek mego ojca. By czuć, że jest ze mnie
dumny i mnie się nie wstydzi. Niestety jak na razie robię wszystko na odwrót.
Nazywam się Czkawka, tak wiem super imię, ale nasi rodzice
uważają, że głupie imiona odstraszają gnomy i trolle, chociaż według mnie to
imię mam nadane, przez to, że do niczego się nie nadaje.
Już od małego
według mojego ojca byłem jakiś ' inny". Czy to źle? O tak.
Mieszkam na wyspie
Berk. Przez większą część roku pada tu śnieg a przez resztę grad. Jedzenie jest
surowe i totalnie pozbawione smaku, panują tu pewne zasady, których nie da się
ominąć.
Bo u nas jest,
tak, że jak nie zabiłeś smoka to jesteś nikim...A ja jak na razie właśnie
należę do tej grupy.
Nigdy nie zabiłem
smoka, nawet nie chcą mnie puścić na walkę z nimi.
A to, dlatego, że
cała wioska uważa, mnie za totalną ofermę.
Jakąś niedołężną
kalekę, z której można szydzić.
Mój ojciec nie
jest lepszy, przy każdej możliwej okazji przypomina mi, że jestem nikim.
Według niego
powinienem być najlepszym z wszystkich wikingów, bo w końcu jestem synem samego
Wodza.
Tak, moim ojcem
jest Stoik Ważki i za każdym razem jak na niego patrzę widzę tylko srogie
rozczarowanie i wstyd.
Sam już nie wiem,
co mam zrobić by zauważył, że się staram, że zależy mi na tym by powiedział
" Czkawka nawet nie wiesz, jaki jestem z ciebie dumny'. Niestety. Mogę pomarzyć.
Chyba taki ma być
już mój los. Ciągłe wysłuchiwanie obelg pod moim adresem.
***
Nie umiałem zasnąć całą noc. Kręciłem się z boku na bok ciągle
przetwarzając w myślach słowa, które powiedział mi Sączysmark. Zazwyczaj nie
przejmuje się za bardzo tym, co mówi, jednak teraz powiedział coś, co otworzyło
mi oczy na pewne sprawy:
„‘, Po co ty żyjesz,
co? Tylko zabierasz nam tlen. Współczuje Stoikowi, za pewne każdego dnia błaga
Odyna, by okazało się, że wcale nie jesteś jego synem, tylko, że to jakaś
pomyłka...Wiesz dobrze, że tu nie ma twojej matki, bo umarła by na miejscu
widząc ciebie na oczy'.
Kiedy to
powiedział poczułem się tak jakby ktoś wbił mi sztylet prosto w serce.
Widziałem jak szydzi ze mnie z bliźniakami, jednak stałem się na to głuchy.
Ciągle w myślach
słyszałem te słowa, czując jak łzy napływają do oczu. Nie chciałem okazać
słabości, jednak wspomnienie matki bardzo zabolało.
Odwróciłem się na
pięcie i pognałem w stronę zatoki, słyszałem za sobą śmiech Sączysmarka i
bliźniaków, jednak nic sobie z tego nie robiłem.
W pewnym momencie
wpadłem na Astrid.
-Uważaj jak
chodzis-powiedzialaz tylko kierując się w stronę bandy smarka.
-Astrid nie gadaj
z tą ofermą. Nie ma, po co."
Przewróciłem się
na prawy bok, czując łzy napływające do oczu. Zacisnąłem mocno powieki czekając na
upragniony sen. Chciałem, chociaż na chwile znaleźć się w świecie marzeń,
gdzieś gdzie na chwile odetchnę od brutalnej rzeczywistości.
' Naprawdę
zachowuje się jak oferma'-przebiegło mi przez myśl.
Koniec! Od dziś
zaczynam nowe życie, będę ignorował Sączysmarka i zabije smoka. Nie wiem,
jakiego, ale zrobię wszystko by mój ojciec powiedział ' Jestem z ciebie dumny'.
Dając obietnicę
przed samym sobą poczułem jak powieki zaczynają mi ciążyć i już po chwili
udałem się do krainy snów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz